sobota, 30 listopada 2013

5. Wszystko jest w idealnym porządku

Alice's POV

- Al, pobudka, pora wstawać - ze snu wyrwał mnie głos mojej mamy.
Aghrr. Dlaczego nie mogę chociaż raz nie iść do szkoly?
- Mamo, jeszcze 5 minut - mruknelam zaspana.
- Mówiłaś tak 15 minut temu. Wstawaj, szybko.
- Okej, okej - powiedziałam przewracajac się na drugi bok.
- Alice Allison Blake! Za 5 minut widzę Cię na dole na śniadaniu - krzyknęła trzaskając drzwiam.
Popatrzyłam na zegarek w telefonie, 7:38. Nie jest źle - powiedziałam do siebie.
Zaczęłam wstawać. Założyłam fioletowe rurki, białą bluzkę z napisem ,,OMG", a na stopy wysunęłam czarne trampki. Poszlam do łazienki kiedy usłyszałam dźwięk przechodzącego sms'a.

Od: Justin:)
Chyba się dziś nie spotkamy, bo nie idę do szkoły. Przeziębienie. Ciągle kicham. To miał być mój drugi dzień w szkole... Miłej nauki kochana.

Przecież wczoraj wieczorem było zimno a on dał mi swoją bluzę. Albo mi się wydaje albo przeziębił się przeze mnie.

Do: Justin:)
Trzymaj się i wracaj do zdrowia. Może wpadnę po lekcjach do ciebie? Mogę?

Po dwóch minutach dostałam odpowiedź.

Od: Justin:)
Dzięki. Pewnie będę się nudził w domu, więc przyda mi się towarzystwo.

Wystukałam na klawiaturze ,, To do zobaczenia" i poszlam na śniadanie.

* * *

Usiadłam w ławce i czekałam na nauczyciela.
Matematyka z panem Jones to coś co lubię najbardziej. Czujecie ten sarkazm?
- Hejka, Alice - powiedziała uśmiechnięta Kate.
Wszystko w moim żołądku się przewróciło. Czy ona sobie ze mnie kurwa kpi? Mogła by chociaż nie udawać, że dalej jest moją przyjaciółką. Zaraz, zaraz, przecież ona nawet się nie zorientowała, że widziałam ją z Chrisem. Jestem ciekawa, czy się przyzna. Oj, jestem bardzo ciekawa.
- Cześć kochana - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- Albo mi się wydaje, albo coś się stało.
Oh, jaka spostrzegawcza.
- Zupełnie nic. Wszystko jest w idealnym porządku - powiedziałam sarkastycznie. -Opowiadaj lepiej co u ciebie. Co tam musiałaś wczoraj wziąć z szafki?
- Eee - na jej twarzy pojawiło się zmieszanie - Wczoraj? Z szafki?
- Mhm - mruknęłam.
- Ah, tak! Przypominam sobie. Wzięłam strój na wuefu - odpowiedziała uradowana.
Tą odpowiedź pominęłam milczeniem. Zaraz wszedł nauczyciel i w całej klasie zrobiło się cicho. Wszyscy wyciągnęli zeszyty i zaczęli coś pisać, tymczasem ja ciągle zastanawiałam się jak mogłam się tak oszukać. Nie mam pojęcia ile TO coś trwa między Kate a Chrisem, ale ona nieźle kłamała. Strój do wuefu? Ona od początku roku ani razu nie ćwiczyła zawsze wykręcając się, że nie ma stroju. Chyba nie ma większej idiotki na tej planecie ode mnie. Być tak wykorzystaną przez dwie najbliższe mi osoby...
- Co? - syknęłam, kiedy poczułam jak ,,moja przyjaciółka" trąca mnie w łokieć.
- Masz - szepnęła podając mi liścik.
Zawsze całymi lekcjami pisałyśmy liściki na lekcji, ale teraz zupełnie nie mam na to ochoty. Nie z nią. Eh.

Jesteś na mnie o coś zła? -przeczytałam, po czym szybko odpisałam.
Nie. A powinnam być?
Podałam jej liścik, a ona czytając go zrobiła się cała czerwona. Cicho się zaśmiałam i czekałam na odpowiedź.
Nie
Wow, co za wysiłek. Brawo Kate.
Po chwili "moja przyjaciółka" zaczęła się wiercić. Zobaczyłam, że wyciąga telefon i pisze sms'a. DO CHRISA. Patrząc jej przez ramię zobaczyłam kawałek treści wiadomości ,,...chyba zaczyna się domyślać...". Jeśli chodziło o mnie, to szybko się zorientowała.
Dzwonek zadzwonił więc wyszłam z klasy.
- Kochanie! - usłyszałam za sobą.
Czy mi się wydaje czy to głos Chrisa? Cholera, ma koleś tupet!
- Cześć Alice. Co tam skarbie? - powiedział przysuwając się by mnie pocałować.
Zrobiłam krok do tył a na jego twarz wkradł się wyraz zdziwienia.
- Coś nie tak?
- Wszystko jest w idealnym porządku. Już mówiłam to Kate. Nie napisała Ci tego? Oh, jaka szkoda - powiedziałam po czym odeszłam.
- Alice! - krzyknął.
Nie zwracałam na to uwagi. Poszłam na stołówkę i dosiadłam się do Caitlin.
- Co tam Al? - spytała zdrabniając moje imię.
- Szczerze? Chyba gorzej być nie może.
Caitlin znałam już kilka lat. Czasami rozmawiałyśmy na przerwach, ale nic poza tym. Wydawała mi się być całkiem w porządku, dlatego opowiedziałam jej o całej historii.
- Wydaje mi się, że są zwykłymi śmieciami. Prawdziwa przyjaciółka się tak nie zachowuje, a chłopak...cóż Christian jest, był i zawsze będzie zwykłym palantem.
Obie spojrzałyśmy w kierunku drzwi stołówki, kiedy się otworzyły. Stał w nich "mój chłopak". Rozglądnął się chwilę, aż w końcu mnie zauważył.
- Ughh - westchnęłam - Palant tu idzie.
- Nie daj się zdenerwować - szepnęła.
Łatwo powiedzieć. Już na sam jego widok wszystko się we mnie gotowało.
- Alice, co się dzieje? O co Ci chodzi? - powiedział przejęty.
Czy już mówiłam, że on ma niesamowity tupet? Szkoda tylko, że nie ma sumienia.
- Jestem zajęta. Nie zauważyłeś? - odpowiedziałam oschle.
Popatrzył na mnie, na Caitlin i znowu na mnie.
- Możemy porozmawiać na osobności?
- Nie mam przed nią tajemnic - powiedziałam wskazując palcem na nią.
Westchnął oblizując usta.
- Co powiesz na kino dzisiaj wieczorem?
Zaraz mnie coś trafi. Tu na miejscu. Niech go ktoś stąd zabierze, bo nie ręcze za siebie.
- A Kate nie może? - syknęłam.
- Co ona ma do tego? Ty jesteś moją dziewczyną. Z Tobą chcę spędzać czas.
- Czyżbyś nagle sobie o mnie przypomniał? Za późno - rzuciłam wstając od stolika i odchodząc.
Stał tam chwilę ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
Oficjalnie mogę przyznać, że on już mnie nie obchodzi. Tak jak i ,,moja przyjaciółka". Są siebie warci, więc niech ze sobą będą. Ja się w to nie mieszam. Dziś zaczynam nowy rozdział moim życiu. Mam już pewien plan od czego zacznę - uśmiechnęłam się pisząc sms'a.

Do: Justin:)
Mam dla ciebie niespodziankę.

Dzwonek zadzwonił, więc pobiegłam szybko do klasy. Usiadłam z Caitlin, przez co zarobiłam od Kate zdezorientowanym spojrzeniem. Nie obchodziło mnie to. Przegadałyśmy razem całą lekcję. Przyznała mi się, że podoba jej się ,,ten nowy". To jest zabawne bo mi też, do czego również jej się przyznałam, przez co zaczęłyśmy chichotać.

* * *

Podchodząc do drzwi nacisnęłam dzwonek. Czekałam chwilę, po czym otworzyła mi kobieta.
- Dzień dobry - przywitałam się - Przyszłam do Justina.
- Dzień dobry, ty pewnie jesteś Alice?. - spytała uśmiechając się ciepło - Jestem Pattie, mama Justina.
  Przyglądnęłamsię jej. Była koło trzydziestki, miała dosyć długie brązowe włosy i niezwykły uśmiech. Od razu ją polubiłam.
- Mamo, kto przyszedł? - usłyszałam z góry zachrypnięty głos Justina.
- On już na Ciebie czeka więc nie zatrzymuję Cię - powiedziała do mnie mrugając okiem.
Szybko poszłam schodami do góry i zapukałam do jego pokoju.
- Proszę - usłyszałam, po czym weszłam.
Widząc mnie, na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Justin, cześć, jak się czujesz? - powiedziałam przytulając go.
- Leepiej niż rano, miło że pytasz. - odpowiedział posyłając mi delikatny uśmiech.
Patrzyłam na niego, patrzyłam i patrzyłam. Obserwowałam jak się rumienił, obserwowałam jak się uśmiechał, obserwowałam jak oblizuje wargi, obserwowałam...
Z rozmyślał wyrwał mnie głos Justina.
- Alice! Jesteś tu?
- Em, um...tak, zamyśliłam się, przepraszam...
- Nie ma sprawy. Co tam dziś w szkole było? - spytał.
Zastanawiałam się, czy powiedzieć mu co postanowiłam. Zdecydowałam, że nie będę mu wszystkiego zdradzać.
- Było nudno, bo nie było Ciebie. Co z tego, że tylko raz byłeś w szkole, już zdążyłam się do Ciebie przyzwyczaić - zaśmiałam się.
- Ja też się cały dzień nudziłem... - westchnął -...ale myślę, że jutro pójdę do szkoły - powiedział przeczesując ręką swoje włosy.
Nie chcę nic mówić, ale to mi się podoba. Może on tego nie wie, ale wywołuje ciarki na moim ciele. Alice, uspokój się, to tylko przyjaciel. Kogo ty okłamujesz? Czyjkolwiek jest ten głos w mojej głowie, niech się zamknie. Justin podoba mi się tylko troszeczkę i... Dobrze wiesz, że to nie prawda. Co to za głos do cholery? Ty...ty głosie, zamknij się.
- Czytałeś mojego sms'a? - spytałam z łobuzerskim uśmiechem.
- Podobno masz dla mnie jakąś niespodziankę - odpowiedział zaciekawiony.
- Mhm, tylko...tylko nie wiem, czy możesz wyjść na pole. Możesz? -powiedziałam posyłając mu niepewny uśmiech.
- Pewnie, że mogę - zaśmiał się - Ale boję się trochę tej niespodzianki.

* * *

- Nie otwieraj oczu! Jeszcze kawałek - krzyknęłam.
- Gdzie my idziemy - powiedział uśmiechając się i pokazując wszystkie swoje białe zęby.
- Niespodzianka, już mówiłam - zachichotałam
- Ale... Ale jakiego rodzaju ta niespodzianka? Co jeśli mi się nie spodoba? - mówił, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Spodoba ci się, na pewno. Skręcamy teraz w lewo - powiedziałam ciągnąc go za rękę.
- Mam tylko nadzieję, że nigdzie mnie nie porwiesz.
- Ha ha, bardzo śmieszne. Jeszcze sekunda.
- Sekunda minęła - powiedział rozbawiony.
- A my jesteśmy na miejscu - odpowiedzialam z uśmiechem.
- Ej, ale nie otwieraj oczu - dodałam - Poczekaj tu na mnie, tylko nie podglądaj!

Justin's POV

- Alice, długo jeszcze? - spytałem, ale chyba sam siebie bo ciągle jej nie było.
Byłem gdzieś, bo nawet nie wiem gdzie jestem. Ona i ta jej niespodzianka. Co to jest że miałem zamknąć oczy i gdzieś pójść. Eh, obiecałem że nie będę podglądał i nie podglądałem. Do teraz. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Byłem za jakimś czerwonym domem. Wokół było mnóstwo drzew i kwiatów. Wdychając powietrze nosem poczułem ich niesamowity zapach. Nie to żeby coś, ale w dzieciństwie razem z rodzicami jeździliśmy na łąki gdzie było mnóstwo kwiatów. One są zapachem mojego dzieciństwa, do dziś lubię pójść na łąkę, wdychać zapach kwiatów, relaksować się i o niczym nie myśleć.
- Justin! - usłyszałem wołającą Alice i od razu zamknąłem oczy.
- O, widzę że nie otworzyłeś oczu. To fajnie, ale teraz zrób to i się odwróć.
Zrobiłem co mi kazała i...nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Przede mną było boisko do gry w kosza, a Alice była ubrana w bokserke z napisem ,,Gotowy na pojedynek?"
- A...Al...- odebrało mi mowę.
Dla każdego innego człowieka taka niespodzianka mogła by okazać się czymś nudnym, ale dla mnie... Ona chyba zrozumiała o co mi chodziło gdy opowiadałem o koszykówce. Nie grałem już półtorej miesiąca co było dla mnie czymś okropnym, bo jest to moje uzależnienie.
- To co, Bieber. Gotowy na pojedynek? - Spytała z chytrym uśmiechem - Obiecałeś, że zagramy więc się teraz...- chciała dokończyć kiedy jej przegrałem, przytulając ją.
Przyznam, że chciałem ją pocałować, ale nie wydaje mi się by to się jej spodobało.
- Aww, czyżby aż tak spodobała Ci się moja niespodzianka? - powiedziala uśmiechając się swoim pięknym uśmiechem.
- Nawet sobie nie wyobrazasz jak bardzo za tym tęskniłem. Dziękuję za to, jesteś kochana - odpowiedziałem i o dziwo nie zarumienilem się.
- Bieber, Bieber... Mówiłam, że ci się spodoba...
- Ale nie widzialem, że aż tak - powiedziałem łapiąc ją w talii i przyciągając do siebie.
- Um...cieszę się...że...- zaczęła mówić niepewnie kiedy nasze twarze dzieliły od siebie zaledwie milimetry.

Alice's POV

Widzialam to szczęście na twarzy Justina kiedy pokazalam mu boisko. Sama lubię grać, dlatego kiedyś namówiłam rodziców na zrobienie go za domem. Muszę przyznać, że sama nigdy się z niego nie cieszylam tak jak on przed chwilą.
- Bieber, Bieber. Mówiłam, że ci się spodoba... - Powiedziałam kiedy on nagle złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
Nasze twarze dzieliły tylko centymetry. Wpatrywałam się w jego cudownie karmelowe oczy, widzialam w nich radość, ale widziałam też jak obserwował moją twarz przez co lekko się zarumieniłam.
- Um...cieszę się...że...- chciałam coś powiedzieć, ale zupełnie nie wiedziałam co.
- Mhm - szepnął tylko przysuwając się do mnie jeszcze bardziej.
Popatrzyłam na jego usta. Były takie niesamowite. Jedyne o czym myślałam to to, że chcę go pocałować.
Zbliżyłam się bardziej, zaczęłam czuć ciepły oddech Justina na swojej twarzy.
- Jus...
Sama nie wiem kiedy to się stało. Po prostu nagle nasze usta się połączyły. Justin całował delikatnie, ale namiętnie. Oplotłam swoją ręką jego szyję, a on położył ręce na mojej talii. Ten pocałunek był taki magiczny. Byliśmy całkowicie zajęci całowaniem, kiedy usłyszeliśmy głośne chrząknięcie za sobą. Obydwoje równocześnie się odwróciliśmy, przerywając tą niesamowitą chwilę.
- Nie przeszkadzam? - spytał wyraźnie zdenerwowany tata.


____________


Witam po długiej nieobecności. Napisałam ten rozdział i  jeśli komukolwiek się spodoba to będę kontynuowała opowiadanie, ale jesli nie to...to usunę bloga :)
Więc napiszcie szczerze czy wam sie podoba, czy nie, czy chcecie żebym kontynuowała pisanie itd.
Buziaki <3